root
Administrator
Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:28, 23 Gru 2009 Temat postu: Witamy w Tottenville 23.12.2009 |
|
|
Witamy w Tottenville
O 20:00 dnia nastepnego zajechaliscie do Nowego Jorku. Wspaniale miasto, ktorej az prosilo sie by je zwidzic. Niestety nie bylo czasu. Szybkim krokiem udaliscie sie na inny peron by zlapac pociag do Tottenville. Ten juz czekal by zabrac Was do celu. Po drodze nie marnowaliscie czasu. W kieszeni lezala juz kartka z gotowym planem dzialania i pytaniami jakie nalezalo zadac Harrisom. Nie byliscie pewni czy mozna im ufac, ale to byl punkt zaczepienia. Od czegos trzeba zaczac. Zanim spostrzegliscie, Nowy Jork zniknal juz, a za oknami przelatywaly obrazy pol i lasow. W polowie drogi kolejka zatrzymala sie. Przestawiono zwrotnice i ruszyliscie dalej.
22:30 byliscie na miescu na Market Street. Glownej alei miasta. Wszedzie palily sie latarnie, te z trudem oswietlaly ulice. Zimne morskie powietrze chlostalo twarz. Z niebo calkowicie przeslonietego przez chmury kropil drobny deszcz. Czas sie rozejrzec i poszukac hotelu. Zaczeliscie zwiedzac okoliczne ulice, przypatrujac sie ludziom i wystawom sklepowym. Pierwsze co zauwazyliscie to bardzo silna segregacja rasowa. Z takim zjawiskiem sie w Chicago nie zetkneliscie. Oczywiscie zdarzaly sie osobne toalety, ale na tym koniec.
Tutaj mieliscie wrazenie ze wojna secesyjna nigdy sie nie odbyla. Kolorowi nie tylko musieli korzystac z osobnej komunikacji miejskiej, sklepow ale takze ulic! Co chwila natykaliscie sie na tabliczki "kolorowym wstep wzbroniony", czy " kolorowym dziekujemy".
Robilo sie naprawde zimno, a zmeczone cialo odmawialo posluszenstwa. Szybko poszukaliscie jakiegos hotelu i wynajeliscie pokoje. Hotel taki sobie. Stare budownictwo, caly z drewna. "Jak sie zapali, to splonie jak zapalka" - pomysleliscie. Z drugiej strony nie za obskorny, a bar na dole gwarantowal nienajgorsze sniadanie. Te pare dni przezyjecie. Szybki prysznic i spac. Juto ciezki dzien. Trzeba sie rozejrzec po miescie, a wieczorem byc gotowym do rozmowy z Harrisami. Nawet nie pamietacie, kiedy zasneliscie.... o ogladaniu pokoju nie mowiac.
Rano spotkaliscie sie na sniadanie. Faktycznie zarcie nie bylo takie zle, a nalesniki z syropem klonowym wprost wyborne. Wyszliscie na krotki spacer. Z kieszeni wyjeliscie mape, by zapamietac szczegoly, przydatne przy nawigacji pozniej. Tottenville podzielone bylo na 4 sektory.
W cercu miasta znajdowalo sie Perth Amboy czyli centrum. Tutaj mieszkali Panstwo Harris. Centrum jak centrum, pelno ludzi, samochodow, sklepow, wystaw, barow, restauracji, itd. Tutaj znalezliscie glowny posterunek policji, city hall (urzad miasta), biblioteke, siedzibe sadu, kilka kosciolow oraz dwa bardzo zadbane parki. Jestescie pewni ze jest tu duzo wiecej ciekawych miejsc, niestety brak czasu uniemozliwil szczegolowe zwiedzanie.
Na osobnym polwyspie na poludniowy-zachod znajdowalo sie South Amboy, czyli dzielnica przemyslowo portowa. Pelna dokow, magazynow, fabryk, manufaktur i szemranych barow. W calej dzielnicy panowal okropny brod i smrod. Nie czuliscie sie zbyt pewnie i nawet nie zachodzac za daleko - szybko opusciliscie te czesc.
Najblizej oceanu znajdowalo sie Tottenvile - najbardziej ekskluzywna dzielnica miasta. Wielkie posiadlosci ziemskie bily w oczy przepychem. Jednakze najciekawszym miejscem byla latarnia morska. Musicie przyznac, ze tak ogromnej latarni nie widzieliscie nigdy w zyciu. Zbudowana na fundamentach z gigantycznych kamiennych blokow. Az przytlaczala swoja wielkoscia. Wygladala jak pionek do szachow ktorym mogloby grac sami Tytani albo Giganci. Piekna budowla. Innym ciekawym miejscem bylo Muzeum Historii i Antropologii znajdujace sie tuz przy wodach zatoki. Niestety dzisiaj zamkniete.
Czwarta czesc znajdowala sie na polnoc, za torami. Byla to dzielnica kolorowych. Zostawiliscie ja na koniec. Niestety czas nie pozwolil by ja zwiedzic. Bylo juz pozno, a trzeba sie przebrac i przygotowac na spotkanie. Kolacja bedzie pewnie ostatnim miejscem gdzie spotkaja sie wszystkie druzyny. Dalej juz tylko wyscig.
Do hotelu wracaliscie prawie biegiem. Stes pierwszego powaznego przesluchania w zyciu nie pozwalal sie skupic.
O 17:55 byliscie pod domem Panstwa Harris. Byliscie gotowi.. jak nigdy wczesniej.
Koniec rozdzialu: Witamy w Tottenville
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez root dnia Śro 22:29, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|